wibrysy tygrysa

Foma ściągał z siebie rolką kocią sierść. Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo dlaczego przychodzi taki moment, kiedy razem z momentem przychodzi kot i się domaga. Najczęściej kładąc się na książce, gazecie, czytniku, co tam Foma akurat czyta. Bo czytelniczy czas najlepszy dla domagania się kociej uwagi. Uwagi, uważności, bycia dla kota. A im więcej tej uwagi i bycia, tym bardziej łapa łapie Fomę, gdy Foma próbuje sam uznać, że koniec. Ale właśnie jeszcze nie, jeszcze i jeszcze! rewanżuje się kot. Aż inna łapa, choć może ta sama, tyle że już z wystawionym pazurami, daje sygnał, że dość, że starczy. Kot! Ała! krzyknie wtedy Foma. Aaa, kotki dwa…. Dwoją się w melodii koty, pomnażają. Jeden, dwa, potem cztery, osiem…

Cztery osiem to dopiero jutro, a kot zdecydowanie jeden.

Foma stwierdził, że póki szczyci się liczbą pierwszą, a kocie opowieści w sam raz, i że ma na sobie koszulkę, którą czyścił z kociej uwagi, to machnie sobie w prezencie wpis, w którym jedno z drugim pozornie się łączy, który może opatrzyć pozornym rymem, pobawić się związkiem i kontrastem, ale całość jest o niczym, ot zabawa słowami, skojarzeniami, drobinkami z życia, jak zabawa z kotem. Chyba, że nie.

Dodaj komentarz