Jestem twórcą konceptualnym mówi i aż dziwne, że nie dodaje
czytam Time i Epokę, pijam tylko Ballantine’a, palę Winstony, zdejm kapelusz. Aż mnie świerzbi, żeby rozlać mineralną na tym jego kaszmirowym polo pod odcień skóry i idealne kanty spodni, 100% wełna z kaszmirem, ewentualnie zamiast kaszmiru jedwab, butów całe szczęście nie widać. Kawa zrobiłaby lepszy efekt, ale kawy nie zamówił, sam akurat nie piję, trudno. Poza tym trzeba uwzględniać koszty. I wyczuć czas.
Bo też jestem twórcą konceptualnym, a niech tam, jestem. Nieraz nawet bardziej takim niż jakimkolwiek innym. Przypominam sobie o tym kiedy przypadkiem trafiam na jakiś stary szkic, zarys albo konspekt fragmentu rzeczywistości w jednej z jej wersji idealnych, bo właśnie takiej formy ode mnie oczekiwano. Miesiąc temu, dwa, pół roku temu, rok. I miesiąc temu, dwa, pół roku, rok ów szkic, zarys albo konspekt, czasem wzbogacony o możliwą kolorystykę, grafiki, role i miejsce wracał witany zdziwieniem, uznaniem, potrzebą zastanowienia się, obietnicą, co tam jeszcze.
Teraz nawet nie wstawiam dat, by liczyć czy miesiąc temu czy rok.
Rzeczywistość w szkicu nadal jest idealna, może dopiero teraz tak wyraźnie to widzę. Jej przybliżony obraz, możliwy byt w zarysie, choć przecież nie o zarys chodziło, kusi bardziej niż wędzony wąż z jabłkiem w zębach na białej porcelanie, żadnych sztućców, taka przystawka po przyjeździe, nic wyszukanego, ale oczywiście może być coś innego, nie mam zamiaru się upierać, niektórzy mogą to uznać za zbyt śmiałe… Koniec przypisu.
Dlatego na to kaszmirowe polo i spodnie akurat mineralna. W którejś z wersji idealnego fragmentu rzeczywistości.
jestem oburzona.
tak szybko? czym?
Sprzeczności już napędzały sztukę, zatem i tu widać ten napęd: sztuka konceptualna z jednej, wyrafinowane dbanie o formę z drugiej strony.
Ale wszystkie artysty chorują na to samo: na wielkość.
I niech Bóg broni leczyć ich z tego!
Foma, oburzam się dla mody 🙂
Takiego twórcę z chęcią polałabym czerwonym winem, sugerując, że bierzę udział w procesie (lub innym happeningu). Siła przekonywania mogłaby zminimalizować koszty (prania, lub podbitego oka) do zera.
Małe wyłomy w idealnych koncepcjach. Niagła burza w słoneczne popołudnie.
polać go, polać, niech sobie nie myśli 🙄
polać, polać… a co jeśli on się tylko podszywa? 🙄
Polać i dorzucić porozumiewawczo „bo my, Polanie…”
Zanim się dogłówkuje, w jakiej intencji było dorzucenie, polewający zdąży wykombinować zapasowy koncept na wszelki wypadek. 🙄
zastrzeżenia do projektu „MY POLANI”:
a) skoro „my” to trzeba też się polać
b) „my” likwiduje idywidualizm
c) „dorzucić” – działa tylko jak się ma celne oko i rękę
d) „porozumiewawczo” – a jeśli z tym panem nie mam zamiaru się porozumiewać, nawet dla dobra sztuki?
e) „polewający zdąży” – czy to nie zbyt pozytywne założenie?
nic z tego nie rozumiem, pozostaje mi zakrzknąć:
Zdejm kaaapelusz! Zdejm kaaaapeeeluuusz!!
Foma, to wszystko są kwestie rozwiązań kadrowych.
a) Zatrudnić Borysa Polewoja
b) Zatrudnić Nikodema Dyzmę lub inne niewątpliwie podejrzane indywiduum
c) Zatrudnić oszczepnika/-czkę
d) Zamiast tego pana zatrudnić tamtą panią, co może znakomicie posłużyć sprawie porozumienia
e) Zatrudnić podchorążego
Oczywiście zawsze można też zdjąć kapelusz.
i z indywidualnej acz rozbudowanej koncepcji robi się masówka. albo zbaczamy w stronę kapelusza. nie, nie nie! nie tak ten utwór był wykoncypowany
co tylko potwierdza, jak trudna w odbiorze i pełna zagadek potrafi być sztuka konceptualna
polo to wstyd
Krotkaja, aż nie wiem czy wpierw witać, czy kołoratunkowo pytać: każde polo?
Taki samochód chyba był… Coś tam coś tam polo… Nie chcę powielać stereotypów o kobiecym zainteresowaniu samochodami, ale może w tę stronę…?
Polo czy polewoj?
polo to chyba nie jest auto rozpalające zmysły 🙄
A ja naiwnie myślałem, że to jednak zależy od kierowcy 🙂
może zależy. przy niektórych autach aż się chce zobaczyć kto siedzi za kierownicą ;]
A ja myślałem, że wszystko zależy od konceptu. Nawet rozpalanie zmysłów.
Może też myślałem naiwnie? 😳
wszystko zależy od zapałek, wiem co mówię! ;]
Czyli artysta konceptualny tworzący dzieła z zapałek i jeżdżący dobrym samochodem, byłby jakimś uebercasanovą?
Dzieła z zapałek zostawmy dziewczynkom 😉
taaa, zapałki zostawiono, dziewczynki ich nie chciały i tak zrodziło się niesłuszne porzucenie. ileż to kryminałów mogło wyjść z zaułka dzięki adresowi zapisanemu na pudełku zapałek? ileż to złapanych w potrzask dzięki błyskowi zapałki mogło ocenić wielkość swojej pułapki? ech, czasem tęskno mi za tym, tęskno…
ps. koncepcja kolegi komerskiego jest bardzo bardzo
Znaczy się Komisarz Błysk tęskni… 😉
Twórca końceptualny? 😯
albo twórca końca ptualności (uwaga konkurs! czym może być ptualność i co oznacza jej koniec?)
w tym zalewie linków aż się prosi o twórcę i tworzywo
I bądź tu twórcą jak się nie otwiera to tworzywo ;(
no rzeczywiście 😯 to była dopiero sztuka konceptualna, wymyśliło się, zaznaczyło, ale nie podpięło. mimo przekonania że tak się stało. ociera się to wręcz o sztukę zapomnianą ❗
już się otwiera
Jeżeli już jest tworzywo to ja skromnie mam dezyderatę
Ptualność ma coś wspólnego z komisarzowaniem:
http://en.wikipedia.org/wiki/Police_Tactical_Unit_(Hong_Kong)
W skrócie ująłbym to tak, że jest to komisarzowanie na sposób hongkoński. Zwracam przy tym uwagę na drugi człon przymiotnika, „koński”, wyraźnie wskazujący na związki ptualności z końceptualnością.
O końcu ptualności nawet nie chcę myśleć. Rany boskie, co by to było, rany boskie… 🙄
jak to co by to było? przyszłaby nowa ptualność, indyjska albo kurdyjska, żeby zaoszczędzić na paliwie lotniczym. nigdy nie ma tak, żeby koniec jednego nie stanowił początku czegoś innego. tyle że często nie wiadomo czego 🙄