Komisarza Fomy powroty

– Ciągnie, co?
– Ciągnie. Jak się raz było komisarzem, to już się nigdy nie przestaje.
– Chyba, że cię awansują na nadkomisarza.

~~~

Marne szanse. Już przeszłe, zaprzepaszczone lub raczej odpuszczone. Ale nawet gdyby były realne, byłoby to tylko drobne przeobrażenie. Jedna gwiazdka więcej, pewnie jakiś tam większy mnożnik. Zasłużona nagroda dla tego, kto chciał być komisarzem mimo wszystko. Mimo zmęczenia, braku wiary, coraz głębiej odciskających się w środku obrazach odchodzących osób, uczuć i szans. Z całą świadomością, że kiedyś, dzięki temu, albo raczej przez to, można się stać nad.
A ktoś inny nie chciał. Ja nie chciałem.
Teraz, po dwóch latach [na pewno dwóch? tak trudno stwierdzić na pewno, że coś wydarzyło się rok, dwa czy trzy lata temu. a może nie wydarzyło się nigdy] odcinania się i zaprzeczania mówię: jestem komisarzem. Tak jak po dziesięciu, dwunastu latach odcinania się mówię: jestem prawnikiem, a po sześciu [rzeczywiście sześciu? skąd akurat taki okres, może ośmiu, a może tylko dwóch] przyznaję: jestem z Kato. I mam pióro z napisem Komisarz Foma. Jedyne takie.

[Oczywiście brakuje w tym choćby próby odpowiedzenia na pytanie dlaczego teraz już tak. Co się wydarzyło, że po okresie odcinania się i unikania przyszła akceptacja. I czy to wyraz zwycięstwa czy przyznania się do porażki.
Ale nie o tym jest ten tekst.]

20 comments

  1. To już 2 lata niekomisarzowania? Jak ten czas leci, panie radco… 😯
    Ale fakt, coś w tym jest, że jak się raz było, to się już zostaje. Poeta pamięta. Czytelnik pamięta. Gugiel pamięta. Bywa, że zackni się temu i owemu…
    Ja wiem, należy spoglądać w przód i po życie sięgać nowe. Ale to nowe życie bez zerkania przynajmniej od czasu do czasu na stare byłoby jakieś takie… niepełne. Kalekie. Więc dobrze, że choć się już nie jest komisarzem, to jednak jest się komisarzem. 🙂

  2. ciągle po nowe? nie można się choć trochę nacieszyć obecnym? łojej ała :/
    a 2 lata rzeczywiście mija szybko, jak się patrzy z ich końca. w drugą stronę sprawiają wrażenie lat 20, albo całej wieczności 🙄

  3. Na dobrą sprawę czegoś takiego jak obecne w ogóle nie ma. 😉 Ledwo kończymy mówić „teraz”, już chwila, w której to mówiliśmy, staje się przeszła. Ale też nie widzę szczególnych powodów, żeby nie można było cieszyć się czymś, czego nie ma. 🙂

  4. hm, dlaczego dalekie dawno jest bardziej możliwe niż bliskie dawno?
    inna sprawa, że czas to dana ciągła zatem granice obecnego są umowne, może być sekunda, może być rok, może być całe życie. chyba że istnieje jakaś powszechnie uznana miara obecności, a ja mam w tej dziedzienie zawstydzające braki 🙄

  5. Foma pierwszy w zwolnieniu? To ja drugi!
    Zacząłem nawet pisać dzieło pod tytułem „O obrotach ciał pieskich”, ale idzie mi to baaaaardzo pooooowoooooliiiiii………

  6. Nie wiem, czy to dobrze, nawet nie wiem, czy wiem, że to niedobrze, bo może to jednak dobrze, że niedobrze wiem, że to może dobrze albo niedobrze.
    Odbyt bytu jest odbytem, który zawsze i wszędzie bez względu na okoliczności jest odbytem bytu.
    Itd.
    PS
    A kiedy zjawi się trup, to trumnę jemu kup
    nie stawiaj oczu w słup, tylko mu wykop grób.

  7. póki co to się odwracam z boku na bok uważając, żeby odleżyn nie było, bo paskudztwo przylepiło się jak ciągutka i odlepić się nie chce, aż wstyd

Dodaj komentarz