– Długo znasz komisarza? – zapytał współpracowniczkę aspirant Podhalański, korzystając z tego, że Foma bawił poza biurem.
Pani Ala przestała na chwilę serfować po internecie i popatrzyła uważnie na aspiranta. Zastanawiała się, ile powinna zachować dla siebie, a ile należy do domeny publicznej. Po krótkim zastanowieniu uznała, że całkiem sporo nadaje się do ujawnienia.
– Dość długo, choć to taka służbowa znajomość. Często przychodził do archiwum.
– Ja tam nie lubię tego kartkowania – zebrał się na szczerość Podhalański. – Tylko czytanie i czytanie. Brakuje mi realnego życia i pracy w terenie.
– To dlaczego tutaj przyszedłeś?
– Tak zdecydowała Góra. Wszechwładna i wszechwiedząca. Dali mnie do Fomy, jeszcze jak był podkomisarzem. Żebym się przy nim przetarł w „analizie materiału”.
– No to chyba dobrze. Foma jest w tym naprawdę dobry – Pani Ala nie potrafiła wyczuć z tonu aspiranta, czy jego dystans dotyczy błędnych założeń przydziału, zdolności trenerskich komisarza, czy samej analizy.
– Może i dobrze. Już mnie na widok stosu papierów nie odrzuca jak na początku.
– Nie prosiłeś o przeniesienie? Przecież wszędzie brakuje ludzi.
– No właśnie. Nie puszczą mnie. Komisarz ma dobry układ z Szefem i nie da sobie nikogo zabrać. Dlatego spokojnie, nie przejmuję się.
– Ty lepiej uważaj. Bo pewnego pięknego dnia już cię tutaj nie będzie. Zamiast wygodnego biura będziesz ochraniał mecze piłkarskie.
– To może być naprawdę piękny dzień – rozmarzył się Podhalański, który od najmłodszych lat uczęszczał do szkółki piłkarskiej i był najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem policyjnej drużyny.
– Tylko niekoniecznie ty na tym dobrze wyjdziesz.
– A kto? – zaniepokoił się nieco aspirant.
– A na przykład jakaś absolwentka po szkole policyjnej. Takie lubią szperać w papierach. Mogłaby cię zastąpić. A Foma ma słabość to zaradnych studentek.
– Co ty powiesz?! – Podhalańskiego prawie zamurowało.
Pani Ala zastanowiła się, czy większy efekt przyniosła wizja możliwej zmiany na stanowisku, czy też ujawnienie słabostki przełożonego. Z miny aspiranta uznała jednak, że chodzi o to drugie.
– Zanim przyszedł do policji prowadził zajęcia ze studentami… Ma sentyment – dodała usprawiedliwiająco.
– No ciekawe… – nie mógł otrząsnąć się Podhalański. – A skąd wiesz, że ktoś może się tutaj pojawić?
– Z netu. Wystarczy trochę poszperać – Pani Ala przeciągle zaakcentowała każdą sylabę.
– Piszą o nas?
– Jak się wie jak czytać…
– Masz na myśli to? „Poszukiwani – toplista”? – Podhalański wskazał palcem na monitorze Pani Ali kolorowy baner.
– Bardzo śmieszne… Spojrzyj lepiej na „Służbę w policji”.
– O cholera! – przeraził się aspirant po lekturze wskazanego fragmentu. – Myślisz, że to na moje miejsce?
Pani Ala dłuższą chwilę napawała się popłochem młodszego kolegi. Potem wstała i zaprosiła Podhalańskiego na swój fotel.
– Mam nadzieję, że nie. Ale lepiej nie kusić losu – wskazała mu kilka stron w „Ulubionych”, które jej zdaniem należało przejrzeć.
Gdy aspirant zajęty był lekturą i odnotowywaniem na kartce interesujących fragmentów, Pani Ali udało się wysłać niepostrzeżenie sms-a. Odpowiedź była prawie natychmiastowa: „No to mi ulżyło… Chwała internetowi! Foma”.
Myślałam, że nasz commissario już na emeryturę się udał… a tymczasem on tu jakieś makiawelizmy esemesowe uprawia 😆
To wysyłanie smsów za plecami Podhalańskiego nie wygląda zbyt dobrze. No ale czego się nie robi dla wyższych celów… 😉
A odnośnie fragmentu „wszędzie brakuje ludzi”:
http://www.policja.pl/rekrutacja/
„KOMENDANT GŁÓWNY POLICJI
ogłasza
ROZPOCZĘCIE PROCEDURY REKRUTACJI
KANDYDATÓW DO SŁUŻBY W POLICJI
Uwaga! Komendant Główny Policji przesunął terminy przyjęcia do służby w Policji w 2008 roku (bez zmiany limitów przyjęć) i określił je w następujący sposób:
1) termin 17 marca br. przesunął na termin 2 kwietnia br. – limit 900 osób,
2) termin 12 maja br. przesunął na termin 26 maja br. – limit 900 osób,
3) termin 14 lipca br. przesunął na termin 28 lipca br. – limit 900 osób,
4) termin 15 września br. przesunął na termin 29 września br. – limit 900 osób,
5) termin 17 listopada br. przesunął na termin 1 grudnia br. – limit 900 osób.”
Ja już chyba za stary jestem na takie numery… Tyle czekałem, ze się zestarzałem 😉
zeen: ale mam nadzieję, że mimo to masz długi termin przydatności do spożycia… 🙂
Spożycie zeena zawstydziłoby niejednego kandydata do służby w policji…
W to jestem w stanie uwierzyć 😆
Hieny blogowe…
Hieny to całkiem ciekawe stworzenia:
http://www.animalplanet.pl/zwierzeta_afryki/mieszkancy_pustyn/hieny/index.shtml
„U wszystkich ssaków pozycję dominującą zajmują samce. U hien panuje matriarchat, a najstarszy samiec jest podporządkowany najmłodszej samicy. Samice są zwykle cięższe od samców.” 🙂
Zwłaszcza ten najstarszy samiec podporządkowany najmłodszej samicy… ale podobnie bywa u ludzi 😉
Nie powiem, wolałabym odwrotnie 😆
Hieny blogowe nie animalplanetowe…
Te blogowe istoty to już w ogóle ruja, chuć poróbstwo. Wiecznie tylko to piwko i filmiki 🙂
…intryganci i szantażyści! (bohaterowie wpisu, oczywiście)…
Intryganci – ok. Ale dlaczego szantażyści?
„No to mi ulżyło… Chwała internetowi! Foma”
powinno być:
Chwała Fomie!
Internet
To byłby już nadmiar kurtuazji…
albo nawet małe wazeliniarstwo 😉
No fakt, Fomie dałoby się gdzies wcisnąć wazelinę, ale gdzie ją zaaplikować internetowi? 😯
Przez Wi-Fi – Wazelina Internet Fidelity Interface…
‚Intryganci – ok. Ale dlaczego szantażyści?’ – dziwi się Gospodarz
Dooobra, cofam tych szantażystów 😉
– A na przykład jakaś absolwentka po szkole policyjnej. Takie lubią szperać w papierach.
dobre 🙂
jaki subtelnie wpleciony Prima Aprilisowy żart 🙂
…no dobra, żarty były wczoraj,
dlaczego mój wpis pojawił sie od razu, a nie wylądował w swoim dotychczasowym, stałym miejscu przejściowym 🙂
czy mam się przyzwyczajać do tego luksusu 😉 czy nie ?
cieniu, czyżby Twoje doświadczenia świadczyły o czymś innym…? 😉
Nie mam pojęcia co przekonało Łotra Łordpresa do zmiany opinii. Mam nadzieję, że to trwała zmiana.
Nie, no skąd, praca przy papierach, a co dopiero w archiwum – to szczyt marzeń nie tylko młodych absolwentek 🙂 I dlatego, za wszelką cenę, należy się przed tym bronić, bo cóż może być bardziej demoralizującego, niż bezwysiłkowe osiągnięcie szczytu swoich zawodowych marzeń już w pierwszym dniu pracy 😦
co zrobić wtedy z resztą życia…
Może to i trwała zmiana…
powyższy wpis również pięknie poszedł 🙂
przyznam, że wczoraj zamurowało mnie bardziej niż Podchalańskiego 🙂
a teraz jestem już całkiem zdrowo zaniepokojona, skąd wiedziałeś, że na własny użytek nazywałam Leona Łotrpresem ?!
Łotrpres…. piękne 🙂
A taka tam komisaryczna intuicja… Zresztą, literki same wchodziły pod palce.
Ale to bardzo dobra zmiana, lato idzie, łatwiej będzie tutaj odpoczywać w cieniu 🙂
Ale cisza…,może teraz cała reszta Towarzystwa jest blokowana ?
Czy komisarz nad czymś pracuje, czy też uznał, że zmiana czasu na letni, wystarcza do rozpoczęcia letniej kanikuły 🙂
Komisarz pracuje nad tyloma rzeczami, że żadnej nie potrafi skończyć… Ale potem… Nie będzie czasu czytać 😉
Obiecanki-cacanki 🙂
Czyżby jeden quasi-urzędnik nie wierzył drugiemu quasi-urzędnikowi…?
Wiara jest dobra. Ale kontrola jeszcze lepsza 😉
No to codziennie kontroluj, czy coś nowego się nie pojawiło… 😀
sie wie, panie komisarzu 🙂
Kontrol musi być!
Bilety do kontroli!
Ależ proszę bardzo, Panie Go… Komisarzu – roczny, z opcją ważności przez czas nieokreślony…
🙂
Pszepraszambardzo, ja tó w sprawie ólgi internetowyj.
Od kilu latów jestem na zaposiadowywaniu łoncza internetowego z kabelkiem. Upszejmnie proszę o pszyznanie mnie ólgi internetowyj w zwionsku z kosztami, jakie podnoszę. Curka moja kożysta w nauce a rzona w rozryfce. Jak mnie się óda, to zaglondam na rantki i sobie podrywam. Jako rze fszyscy teras majom ólgi, to ja tesz chcem mnieć.
Muj adres to wuwuwu.pszetykanierór.pl
Ci od przetykania rur mają ostatnio doskonałe dochody (zresztą zawsze mieli). W związku z powyższym ulga obywatelowi nie przyszługuje!
Pierwsze primo, przyznanie ulgi mogłoby wpłynąć negatywnie na poziom tfu!rczości i przebieg randek, zgodnie z paremią chcesz być płodny, idź spać głodny,
drugie primo, użycie w urzędowym komwentarzu wykrzyknika (!) uwłacza wszelkim standardom biurowego spokoju, by nie powiedzieć zadumy.
„Bo artysta syty nie ma nic do powiedzenia
Chce picia i jedzenia, nie chce nic zmieniać
Artysta głodny jest o wiele bardziej płodny” 🙂
A myślałem, że sam to wymyśliłem… 😀
‚zaduma’ – słowo-klucz Komisarza (stan na pierwsze dni kwietnia AD 2008) 😀
Komisarzu, to może mała 2-dniowa, oczyszczająca umysł( i całą resztę komisarza) głodówka 🙂
…a potem do dzieła 🙂
ps.
to może głosowanie 🙂
– kto jest za mobilizującą głodówką dla komisarza (głoduje oczywiście komisarz- żeby nie było niedomówień)
* ja jestem za 🙂
A może wręcz odwrotnie? Kopa energetycznego w głowę za pomocą Red Bull Extra Maxi…
głód… głód…
zeen, …ktoś tu naoglądał się reklam i jeszcze w nie uwierzył 🙂
cieszę się, że komisarz sam wie co dobre 🙂 popieram wybór, życzę sukcesów i wytrwałości 🙂
Reklamy to jedyne programy TV, które oglądam pilnie i z radością. Resztę dnia spędzam w supermarketach pracowicie ładując do wózka polecane w reklamach towary…
I jakoś leci….
głód… głód… głód…
Miejmy nadzieję, że ta głodówka będzie mieć jakieś merytoryczne efekty – poza spadkiem masy komisarza 😉
…już krasnalek taki cienki jak niteczka…
12 kwiecień – głód…głód…
13 kwiecień – głód…głód…głód…
14 kwiecień – coś już powinno się wykluć, prawda?
głód…pragnienie…czerpanie ze źródła(natchnienia)…
tworzenie…ciekawości naszej zaspokojenie(14.04) 🙂
ps.
a to ciekawe, to komisarz tak wyglądem przedszkolaka przypomina 🙂
Pamiętaj, że Joe Głodomór źle skończył….
Coś się już wykluło, ale pozostała sprawa podania na stół…
Widelec z lewej, nóż z prawej a srebrna łyżeczka do kieszeni…. 😉
Siedzę sobie na komisariacie,
Przy świeżo zaparzonej herbacie,
Ja bardzo lubię tę naszą madras,
Którą socjalna nalewa nam z wiadra.
Na kartce ozdobionej służbowym drukiem
Kolega z trzeciej sekcji podsyła mi cukier…
Szukałem owego hymnu, ale Niebiescy czyli blues jakoś trudno dostępny jest.
Srebrnych łyżeczek już nie ma, wszystkie wcześniej się rozeszły 😉