Komisarz Foma biedził nad biurkiem. To przesuwał klawiaturę w lewo, robiąc po prawej miejsce na kubek z kawą, to przekładał ją lekko na prawo, zostawiając po lewej więcej przestrzeni na rozłożone notatki i teksty źródłowe. Następnie rozpierał się wygodniej na krześle, przebiegał klawiaturę szybkim pasażem i powoli lustrował osiągnięty przed chwilą efekt.
Za każdym razem coś było nie tak. To uwierający kant, to wyczuwalna dłonią szorstkość, to za mało przestrzeni, to brak odpowiedniej perspektywy… A przestrzeń, rozmach i możliwość wejrzenia w pędzącą w nieskończoność dal były Fomie jak najbardziej potrzebne.
Komisarz od trzech dni siedział nad wyjątkowo wymagającym przekładem. Piętrowym, wieloetapowym i nad wyraz wieloznacznym. Bo jak przełożyć bez spłaszczania taki wers?
Na dobry początek Foma przełożył termin oddania tekstu do publikacji.
I co, odesłał do cenzury obyczajowej? 🙄
Komisarz Foma biedził się nad biurkiem
Co się pobiedził – wzmocnił się ogórkiem
A nieskończoność gnała by uniknąć
Fomy spojrzenia – mógłby wszak przywyknąć
Do nienależnej mu nieskończoności
Jeszcze gotowy biedak dostać mdłości…
Pustką wypełnion czerep komisarski
Na karku dumnie tkwił jak hełm husarski
We łbie huczały liczne w środku echa
Patrzeć na niego w tym czasie – uciecha!
Ale dosyć tego, spuśćmy już zasłonę,
Mamy wszak przed sobą policji ikonę…
Przecież wyraźnie jest napisane nie „biedził się”, tylko „biedził nad biurkiem”. To chyba trochę coś innego. Wyobrażam sobie komisarza przesuwającego przedmioty i mruczącego pod nosem „oj, bieda”…
Taki biurkowy recykling to bardzo pożyteczna rzecz jest.
ps. kto zobaczył to zobaczył… wpis ulega minimalnej modyfikacji bez szkody dla wpisu
Niech sobie Foma nie żałuje i spłaszcza. Teraz już można, przyszła 🙂
Ale czy spłaszczenie nie byłoby bolesne 😯
O! Jednak obyczajówka wkroczyła! Tłumaczę więc, że komentarz z 13:19 odnosił się do poprzedniej wersji 😉
Nie tyle obyczajówka, co redaktor wydania. Ale, żeby nie było, że zostawiamy Glosatorstwo pogrążone w domysłach – dorę zauroczył inny fragment wiosennego poematu: Весна, весна, весна прийде | Весна, весна, весна вгамує. | Весна, весна, весна – на дворі красна. | Весна, весна, весна – гуй.
Zaraz zauroczył 😆
A piosenka w ogóle fajna 🙂
Bardzo mnie zasmucił wpis komisarski.
😡
Oby się nie skończyło, jak w filmie”Przekładaniec” z niocenionym Bobkiem Kobielą w roli tytułowej 😡
A czy przełożeni nie mogliby pomóc Fomie przełożyć?
Jak wynika z filmu musiałby mieć brata-raidowca Formuły-Foma, odpowiednie wejście w klinice.
Z dwóch Fómów (Fom?) można zrobić przekładaniec.
Układ „kanapkowy”: Foma właściwy, smarowanie, Foma niewłaściw, smarowanie itd.
Dobrze posamrowany przełożony to skarb!! I nie ważne czy to jest w Tyńcu, czy w Firmie.
Na taki przekładaniec się nie umawiałem i na wszelki wypadek się nie ubezpieczę 🙄
Bardzo słusznie Komisarzu!
Przezorny zawsze nieubezpieczony 🙄
Jak przełożyć bez spłaszczania? – proste, konfiturą a na ostatnią warstwę dać bezę – dobrze przygotowana potrafi utrwalić formy iście wysokogórskie (trzeba umić, jak wszystko, ale czymżeż byłby świat bez obecności na nim bardziej i mniej wprawnych?… 😐 )
Bezy nie lubię, ale konfitura – czemu nie…
A czy Komisarz wie, gdzie stoją konfitury? 🙄
Komisarz wie gdzie stały te, które przed chwilą akurat się… eee… skończyły…
To już nie ma konfitur? To co teraz będzie….
Będą dotacje. Ale przełożono termin ich wypłaty…
A czy dotacja przełożona to wyższa ranga matki przełożonej?
Kto?Pytam wyciął takiego kuranta stadionowi w Chorzowie w zw. z Euro 12?? 😯
Nie na temat,ale może mnie Ktoś z Komisariatu jaśnieoświeci? 😯
UEFA na własne życzenie Chorzowa & Co. Latka lecą, a Śląski jak trwał tak trwa. Lotnisko, autostrada, nowoczesne szatnie i dach-widmo nie wystarczą…
Dalej nie rozumiem,bo dach można przez 3 lata zrobić.
Nie jestem fanatczką piłki,ale mecze oglądam,a na Ślaskim oglądam od zwsze w TV, a raz nawet byłam tam osobiście.Atmosfera tego Stadionu zawsze mnie urzekała.
Ja też nie fanatyk. Wczoraj oglądałem Barcelona vs Atletico Bilbao o puchar Hiszpanii.
W pewnym momencie Da Siva dostał czymś w głowę i upadł. Miał akurat wyrzucać z autu. Ujęcie kamery w zwolnionym tempie pozwoliło zobaczyć skąd przedmiot przyleciał. Za chwilę inne ujęcie ukazało ujęcie sprawcy…
Boisko od widowni oddzielała niezbyt wysoka poręcz, którą górą lub dołem łatwiutko można pokonać…
Znalazłem! Znalazłem! Przyniosłem Komisarzowi w zębach, żeby się już tak z tym przekładaniem nie męczył. 😆

Dobry piesek 😆
Dobry piesek, dobry, a jak się Komisarz wkręci? 😡
…to się i wykręci… – Komisarza Państwo Szanowne jeszcze nie zna?!… 😎
Żeby tylko potem mógł się wykręcić!
Szkoda tylu lat.
Znalazłem! Znalazłem! Przyniosłem Komisarzowi coś do wykręcania się, żeby zbyt wielu lat nie stracił. 😆

Łotr, a może admin-służbista, nie chce pokazać, czym komisarz może się wykręcić, więc trzeba będzie wykręcać się bez podpowiedzi…
Oczywista oczywistość że to Łotr skosił, on potrzebuje ogromnych ilości wykręcacza. 👿

Przyniosłem następną porcję, może tym razem Łotr będzie jeszcze spał. Tylko żeby nikt nie próbwał wykręcać się tą dziewczynką na zdjęciu 😉
A fe… Wykręcanie się dziewczynką byłoby niegodne Glosatora.
😡 teraz to każdą przekładnię wkręcą.
U nas w nocy wykręcili wiatę na przystanku. 😆
Ja mam jeszcze pytanie do tej pędzącej w nieskończoność dali. To chodzi o plus czy minus nieskończoność?
Tak mi przyszło to pytanie do głowy, bo wyciągi z banku dostałem… 🙄
I co, były na plus nieskończoność? 🙄
Komisarz do oglądania nieskończoności używa szkieł z minusem, więc chyba minus nieskończoność…
Bobik niestety szkła też ma minusowe i to mocno… 😦
Pies w okularach 😯
Biega, szuka pan Hilary:
gdzie są moje okulary?
Znalazł! Są! Okazało się,
że je Bobik miał na nosie. 😆
Toć to sztuczka jak świat stara:
zda się, że to coś wielkiego,
a to pies jest w okularach
korekcyjnych od Dioptriego…
No właśnie…

Ciekawe, czy zimą ten okularnik wyciera sobie zaparowane szkła uszami…
Zimą to ten okularnik wynajmuje uszy MPO. Zawsze to pożytek dla domowego budżetu. 😀
robiąc po prawej miejsce na kubek z kawą
Moje kubki i inne pojemniki tego rodzaju stoją na biurkach wyłącznie z lewej… wydaje mi się, że nigdy w życiu nie podniosłam filiżanki, szklanki czy nawet kieliszka prawą ręką…
Dzisiaj bankiet u artystów – trzeba będzie poobserwować swe odruchy pod tym kątem 😐
basia jest leworęczna? czy to jakieś wyzwanie rzucone klasycznej ergonomii 🙄
…prawo-, jak najbardziej prawo- (choć konieczność nauczenia się na jakiś czas leworęczności (July’07 -…) organizm zniósł znakomicie.
Ale branie drinków do lewej mam od zawsze, nie od 30.6.07… – taki rodzaj serdeczności… najprawdopodobniej 😐 😀
Jeśli Basia bawi się u artystów, to już nie takie ważne czy prawą, czy lewą ręką.
Serdeczne pozdrowienia z lewa- balującym 😉
Babko z Gdyni, wbrew pozorom, czasem ważne: bo bywa dość często, że w jednej dłoni dzierży się kieliszek* a w drugiej jakieś nuty czy nawet całą otwartą teczkę. A te nuty też się trzyma w lewej (zatem trzeba w prawej)… i jest jeszcze wysoce finezyjna kwestia ich przewracania (palcyma dzierżącymi nóżkę kieliszka… gdy kogoś od pierwszych kwadransów nauki_j tresowano do włączania kierunkowskazu tylko najmniejszym palcem (lewej) – to sobie z łatwością radzi… ale ci inni?!…) 😉 😀
___
*niby tak ozdobnie jest… swobodnie, bankietowo, światowo… i że oprawiający z towarzystwa są, goście, jak wszyscy… 😉
Ale chyba Basia nie wyciąga na nikogo „teczki” ?:shock:
Prawy do lewego, wypij kolego… Czy to może sprawozdanie z restauracji sejmowej? Manewrowanie teczkami też by się wpasowywało… 🙄
Basia lekko zgmatwuje sprawę, ale prawdziwi artyści w restauracji sejmowej? 😉
W polskiej restauracji sejmowej pije się wyłącznie herbatę (w kubkach, jak Komisarz) i kawę (w filiżankach)… oraz wodę mineralną, wysokogazowaną, wyłącznie na zaświadczenie lekarskie o problemach endok(t)rynologicznych (organizm pacjenta ma problemy z produkcją sodówki własnej – rzadkie, etiologia schorzenia nieznana)…
– że też diaspora nie orientuje się w tak podstawowych elementach życia pub…licznego kraju! 😮 😐
No tak, jak śpiewać to przy kieliszku. Ewentualnie przy czymś bardziej pojemnym.
Ja tam jednak pozostanę przy dzierżeniu w prawej. Lewą się wolę w głowę podrapać, a wylewać zawartość kieliszka na własną głowę jakoś głupio…
A dlaczego Komisarz musi się w głowę drapać? Czyżby pchełki?
Mnie w takich przypadkach traktują Frontlinem. Da się znieść, chociaż oczywiście wolę czerwone wytrawne. 😉
grunt to dobry początek. ten wróży wiele dobrego. bo potem, podobno, już z górki…
… ale tylko do lata, bo w lecie to już ogórki. 😉
gruntowe, nawiasem mówiąc 😀
Komisarz, drapiąc się, pieści myśli pod czaszką. Do tego typu zachowań Bobiku już pewnie nie ma zastrzeżeń…
A jak początek był z górki i od połowy, albo i od ćwierci, trzeba pod górkę? Wtedy i ogórki mogą nie wystarczyć 🙄
Gdy leżę na tapczanie,
to wciąż mi w duszy warczy
gdzieś zasłyszane zdanie:
„ogórek nie wystarczy”.
Gdy z tarczą do dom wracam
(a czasem i na tarczy)
tekst w myślach wciąż obracam:
„ogórek nie wystarczy”.
Dobrobyt mnie omija
i kryzys gospodarczy,
po łbie się wciąż rozbija:
„ogórek nie wystarczy”.
Nadejdzie dzień zapłaty,
dosięgnie uwiąd starczy,
lecz ciągle, choć na raty:
ogó…
rek…
nie…
wys…
tar…
czy. 🙄
Bobiku 🙂 😆
Gdy z trudem trafiam w biuro
i gdy drukarka warczy
znad kawy mruczę z trudem:
ogórek nie wystarczy.
Nie starczy kiedy rano
świat nie chce lecieć z górki,
w tych ciężkich chwilach trzeba
mieć z sobą dwa ogórki…